Czy znacie osobę, która lubi, gdy się jej wytyka błędy? Ja nie znam. Wysłuchiwanie czy oglądanie poprawek dotyczących własnego dzieła (tego mojego, wymuskanego, przygotowywanego godzinami itd.) nie należy do przyjemności. Łatwiej jednak przyjąć do wiadomości krytykę, gdy sami o nią prosimy.
Dlaczego o tym piszę? Otóż kilka razy trafiłam na wypowiedzi (ustne lub pisane), że "ta złośliwa/wredna itp." korektorka zmieniła to czy tamto. Początkowo też niektórzy moi znajomi poprawiali się, gdy tylko zauważyli, że powiedzieli coś niepoprawnie. Na hasło "korektorka" niektórzy widzieli we mnie polonistkę sprawdzającą wypracowania lub dyktanda i stawiającą oceny czerwonym długopisem czy flamastrem.
A tu zonk :).
Owszem, noszę okulary, ale wydruki poprawiam najczęściej kolorem zielonym. Nie mam jednak w zwyczaju wytykać błędów w codziennej rozmowie czy korespondencji, a oprócz poprawności językowej mam też inne zainteresowania, o których chętnie rozmawiam.
Korektor (redaktor też) to nie osoba, która złośliwie wytyka błędy, starając się jak najbardziej dopiec autorowi. Jest specjalistą, który swoim doświadczeniem chętnie dzieli się z innymi, wygładzając tekst tak, aby czytelnik z przyjemnością zagłębiał się w lekturze. To, czy ktoś jest mniej czy bardziej wredny przy przekazywaniu autorowi uwag, jest sprawą indywidualną. Złośliwość nie jest jednak cechą przypisaną do zawodu.
Korektor (redaktor też) to nie osoba, która złośliwie wytyka błędy, starając się jak najbardziej dopiec autorowi. Jest specjalistą, który swoim doświadczeniem chętnie dzieli się z innymi, wygładzając tekst tak, aby czytelnik z przyjemnością zagłębiał się w lekturze. To, czy ktoś jest mniej czy bardziej wredny przy przekazywaniu autorowi uwag, jest sprawą indywidualną. Złośliwość nie jest jednak cechą przypisaną do zawodu.
Komentarze
Prześlij komentarz