Dochodzi północ. Przeglądam książki w sklepie Weltbild.pl. Zatrzymuję się dłużej przy Requiem dla młodego żołnierza. Czytam:
Akcja toczy się w Toskanii, w 1944 roku w opactwie cystersów w Casamari. 40 kilometrów od otoczonej grubymi murami oazy ciszy i spokoju toczy się bitwa o benedyktyńskie wzgórze Monte Cassino. Niemcy umieszczają w opactwie Casamari swój szpital polowy i wydają mnichom rozkaz zajmowania się rannymi żołnierzami. (...)
Czytam po raz pierwszy, drugi, trzeci… Wiem, że
późno, zmęczenie robi swoje, ale chyba nie zmieniłam rzeczywistości. Tej, w
której Casamari i Monte Cassino znajdują się
w Lacjum, a nie w Toskanii. Zwiedzałam dostępną dla turystów część opactwa cystersów...
Dla pewności sprawdzam na stronie wydawcy:
w Lacjum, a nie w Toskanii. Zwiedzałam dostępną dla turystów część opactwa cystersów...
Dla pewności sprawdzam na stronie wydawcy:
"Czytelniku, jeśli trafisz w czasie wakacyjnych podróży w pobliże Monte Cassino, zatrzymaj się na drodze prowadzącej do klasztoru. Wyjdź z samochodu i pochyl głowę w hołdzie tym, którzy zginęli na tej świętej górze. Jeśli wytężysz słuch, może usłyszysz jeszcze świst pocisków i jęki rannych." Sven Hassel, Monte Cassino
Najtrudniej jest przebaczyć… Dużo trudniej niż zobaczyć człowieka w śmiertelnym wrogu… Także wtedy, gdy przychodzi mu żegnać się z tym światem w mękach i mimo niespełna dwudziestu lat. Już nawet tyle wystarczy, by zasłużyć jedynie na nienawiść.
Ta historia zdarzyła się w klasztorze Casamari, w roku 1944, nieopodal opactwa Monte Cassino. Oto młody Austriak i włoski mnich, dzień po dniu, aby uciec od grozy, która ich otacza, od cierpienia i strachu przed śmiercią, wymieniają wspomnienia. Akademia muzyczna w Wiedniu, wiolonczela, muzyka Schuberta, piękno wsi i miast Toskanii łączą się, by przysłonić, na tak długo, jak tylko możliwe, przerażającą drogę, którą będzie trzeba kiedyś przejść: od nienawiści do współczucia i przebaczenia…
Teraz już wszystko jasne. Casamari i Monte
Cassino są na swoim miejscu, w Lacjum. Podobnie Toskania (która pewnie
pojawia się we wspomnieniach - nie czytałam książki) leży gdzie trzeba i nie
zyskała administracyjnie wymienionych miast.
Prawdopodobnie osoba przygotowująca opis dla firmy Weltbild też nie czytała książki. Nieznajomość treści nie zwalnia jednak z czytania ze zrozumieniem notek wydawniczych
i porządnego pisania. Opis ze strony Weltbild.pl nadaje się tylko do kosza.
Komentarze
Prześlij komentarz