Kto by pomyślał, że weekendowe spotkania w zatłoczonych uniwersyteckich korytarzach przerodzą się w kilkudniową imprezę znaną w całej Polsce? Tylko pogratulować organizatorom takiego rozwoju. A to moje wrażenia z zaledwie kilku (niestety) godzin, jakie spędziłam na Falkonie.
Miejsce – Targi Lublin S.A. Przestronnie, z pełnym zapleczem socjalnym. Oprócz tego organizatorzy wykorzystali dwie szkoły, do bliższej przeniesiono LARP-y, w dalszej zorganizowano zakwaterowanie dla dalszych przyjezdnych.
Początkiem całej imprezy tak naprawdę był czwartkowy "Fantastyczny Koncert" w wykonaniu Orkiestry Teatru Muzycznego w Lublinie. Poszczególne utwory były fajnie dobrane (m.in.: 2001: Odyseja kosmiczna, Władca pierścieni, Piraci z Karaibów, finałowe Gwiezdne wojny...); zabrakło mi tylko tematu z któregoś starszego Star Treka. Warunki akustyczne były trudne, więc podejrzewam, że nagłośnienie ustawiono na maksimum możliwości. Jeśli ktokolwiek powtórzy podobny koncert, ale w filharmonii czy innym miejscu typowo koncertowym, to koniecznie się wybiorę.
Za to od piątku do poniedziałku program był bardzo bogaty w spotkania, prelekcje, pokazy, rozgrywki. My wybraliśmy niedzielę (po części z powodu spotkania autorskiego z Andrzejem Pilipiukiem – autograf w ulubionej, wytartej od czytania Operacji Dzień Wskrzeszenia już jest) i rodzinnie stawiliśmy się na miejscu. Jedna hala to istne targowisko – od akcesoriów do grania, gadżetów z różnymi postaciami i motywami przez książki (mrrrr...) po biżuterię, ubrania czy modele broni. Do tego arena dla walczących bronią białą i tłumy ludzi przebranych w najróżniejsze stroje.
Druga hala została zastawiona stolikami, przy których można było pograć w dowolne planszówki. Na końcu zagospodarowano miejsce na warsztaty głównie dla starszych dzieci i młodzieży oraz kącik zabaw dla maluszków, które można też było zostawić pod opieką uprawnionych do tego osób. Tu mała uwaga do organizatorów – taki kącik byłby lepszy bliżej wejścia, ale i tak lepiej niż w zeszłym roku, gdy przestrzeń dla dzieci znajdowała się w pobliskiej szkole.
A w namiotach przy halach spotkania, prelekcje... Póki co odczuwam duży niedosyt. Już wiem, że za rok trzeba będzie inaczej wszystko rozplanować, a że dzieci będą starsze, to pewnie też lepiej to pójdzie. I może wreszcie zobaczę Cosplay zamiast usypiać dzieciarnię :)
Komentarze
Prześlij komentarz